top of page
Zdjęcie autoraAdam Ruda-Rożniakowski

Ostry cień mgły pcha naszą demokrację ku zagładzie.

Władza chce nas teraz zastraszyć, używając metod, które nie mają nic wspólnego z państwem praworządnym.

Nie ma absolutnie żadnej prawnej możliwości, aby Rząd RP mógł za pomocą rozporządzeń wprowadzić tzw. twardy lockdown, czyli m.in. zakazy przemieszczania się w przestrzeni publicznej, czy zakaz prowadzenia działalności gospodarczej, a jednak robi to i ludzie to akceptują. Ogłoszony ostatnio zakaz działalności fryzjerów i kosmetyczek jest ponad wszelką wątpliwość niekonstytucyjny, nie dlatego że mi się tak wydaje tylko dlatego, że taka linia orzecznictwa sądowego jest powszechna w przypadku ograniczania dotychczas praw obywatelskich. Wyroki WSA w Warszawie, wykaz spraw dotyczących kar nałożonych przez organy inspekcji sanitarnych

Podstaw do tego rodzaju zakazów nie daje również stan klęski żywiołowej, gdzie również mowa jest o ograniczeniach co do sposobu przemieszczania się, a nie o zakazaniu, stąd nie można na jego podstawie wprowadzić np. godziny policyjnej.

Jedynym sposobem na wprowadzenie ograniczeń podstawowych praw obywatelskich jest ogłoszenie stanu wyjątkowego.

Stan wyjątkowy wprowadza się, gdy zagrożony jest konstytucyjny ustrój państwa, bezpieczeństwo obywateli lub porządku publicznego. Maksymalnie ogłosić go można na 90 dni - wprowadza go prezydent na wniosek Rady Ministrów. Stan wyjątkowy można przedłużyć tylko raz, za zgodą Sejmu, na czas nie dłuższy niż dwa miesiące.

Dwa tygodnie temu Izba Karna Sądu Najwyższego wydała 3 wyroki, w których jednoznacznie, literalnie uznała wprowadzone rok temu na Wielkanoc ograniczenia za niekonstytucyjne. Od dnia wyroku fascynuje mnie zachowanie opozycji, która dostała do ręki prawo postawienia Premiera przed Trybunałem Stanu i nic. Sytuacja przypomina historię sprzed lat z ministrem Ziobro.

Fakt, jest duża ilość zakażeń, ale nie trzeba dużego zaangażowania, żeby sprawdzić ogólnodostępne dane o zgonach i zachorowaniach w GUS żeby zauważyć, że luty, marzec i tak do okolicy 10 kwietnia rok w rok śmiertelność z powodu zakażeń wirusowych była wysoka, te zakażenia zniknęły jedynie ze statystyk. Opowiadanie przez niektórych lekarzy bzdur, że myjemy ręce i przez to grypa zniknęła urąga ich tytułom naukowym na tym samym poziomie co testy osłon twarzy prezentowane przez prof. Simona przed kamerami w parku. Osobom o krótkiej pamięci przypomnę, że w drugiej połowie stycznia i w lutym 2020 roku (rok temu) była tak duża fala zachorowań, że w niektórych szkołach można było policzyć dzieci na palcach rąk. Rzadko w kraju zdarzały się placówki gdzie była połowa uczniów. W zakładach pracy też był kłopot z frekwencją, oczywiście była ona wyższa niż w szkołach, bo my Polacy jesteśmy największymi w Europie pracoholikami, ale mnóstwo osób chorowało, co wielu słusznie lub nie kojarzyło później z faktyczną pierwszą falą COVID19.

Wbrew medialnej nagonce, nasza służba zdrowia daje radę, jest ciężko i nie wszyscy są nawykli do ciężkiej pracy, można zauważyć wśród lekarzy, jak i na budowie ten sam efekt, kiedy człowiek nawyknie do opierania się o betoniarkę to ciężko nagle przyzwyczaić się do noszenia cegieł.

Pozostawiam tematykę medyczną na boku. To nie o faktycznych konsekwencjach zakażeń jest ten tekst.

Mandaty nałożone przez policję w czasie poprzedniego twardego lockdownu, gdy obowiązywały liczne zakazy dotyczące przemieszczania się, jako niekonstytucyjne uchylił Sąd Najwyższy.

Rząd zmarnował cały rok i nie wypracował metody na skuteczne prawnie powstrzymanie Polaków w domach w czasie wzrostu zakażeń koronawirusem. Kiedy szef sejmowej Komisji Zdrowia poseł Latos z PiS mówi tydzień temu po wyroku SN, że:

„Byliśmy przekonani, że wprowadzone rozwiązania prawne są skuteczne i sądy będą je uznawać. (...) zamierzamy tę sytuację prawną dokładnie zbadać.” - to ja pytam się: teraz będziecie badać? Przecież konstytucjonaliści ostrzegali rok temu!

Po dziesiątkach sprzecznych ze sobą, jak i ze zdrowym rozsądkiem rozporządzeń rządu, ogłaszanych na ostatnią chwilę, wszystko jest tak rozchwiane, a stan prawny tak niepewny i zmienny, że ludzie nie są w stanie się w tym połapać.

Człowiek lekceważony, lekceważy surrealistyczne polecenia.

Rząd chce nam zapewnić rzekome bezpieczeństwo poprzez straszenie, dziś około 60% obywateli to akceptuje bezwarunkowo, bo się boi. Kiedy strach jest fundamentem prawa nie jesteśmy już demokratycznym państwem.

Od dawna wiadomo, już po miesiącu wydarzeń we Włoszech, że na śmierć narażone są najbardziej osoby 10 lat przed naturalną granicą zgonów w danym kraju i wszyscy powyżej. W Polsce to 72 lata. Dodatkowo zagrożone są osoby o szczególnych patologiach medycznych i ich lista jest znana od cukrzycy po onkologię.

Skoro każdy mieszkaniec Rzeczypospolitej bez względu na poziom IQ, wykształcenia i poglądów w wieku 18 lat otrzymuje pełnię praw obywatelskich, w tym prawo do samodecydowania i decydowania za innych poprzez prawo czynne i bierne wyborcze to nie ma logicznego wytłumaczenia dlaczego w obecnej sytuacji ktoś lub jakaś grupa uważa, że może ograniczać jego prawa.

Podstawą jest informacja, wiarygodność informacji i sposób jej przekazu do odbiorcy. Każdy ma swój rozum i ponosi odpowiedzialność za swoje czyny, najważniejsza jest świadomość ryzyka i konsekwencji swoich zachowań, robimy z ludzi nieodpowiedzialne dzieci, nie pozwalamy im podejmować za siebie decyzji, ale pozwalamy im w wyborach decydować o naszej przyszłości. Uproszczę, podam przykład, jeśli obywatel XY chce iść na basen, na mszę, do restauracji, albo do kosmetyczki to musi podpisać oświadczenie, że ma świadomość iż jego aktywność w obecnej sytuacji generuje zagrożenie i w przypadku zakażenia może nie otrzymać pomocy medycznej lub będzie ona ograniczona.

Jakiś czas temu burzę wywołał post na jednej z grup, w którym mieszkanka Aleksandrowa wyrażała niezadowolenie z powodu zamknięcia MOSiRu. Skupiając się tylko na tym fakcie zamknięcia trzeba zadać sobie pytanie o logiczność zachowania dyrektora ośrodka, który dopuszcza zajęcia klubowe na swoim terenie, ale rodziców przywożących dzieci pozostawia pod bramą, chociaż intencją rządu nie było utrudnianie życia rodzicom dowożącym pociechy na zajęcia klubowe, a ograniczenie uprawiania sportu amatorskiego na tym terenie. W tym samym czasie kościoły są otwarte i to chyba tylko po to żeby w pokorze modlić się o mądrość rządzących, bo nikt nie ma prawa ograniczania obywatelom swobody realizacji obrządku religijnego dokładnie tak samo, jak treningu na terenie publicznym.

Jeżeli nakręcony relacjami Tv boisz się śmierci to nikt nie zmusza Cię do wychodzenia. Jest sporo struktur stworzonych specjalnie w ostatnim roku, które zajmują się wspieraniem osób odizolowanych. W związku z tym zamknij się w piwnicy, za kilka lat damy znać, że wszystko już się skończyło. Przecież dziś można już usłyszeć, że nawet pełne szczepienie nie daje bezpieczeństwa, stąd obawiających się, zachęcam nawet po szczepieniu pozostańcie w izolacji. Tylko nie narzucajcie swojego strachu innym.

Nie neguję, że sytuacja jest trudna, że jest wiele zakażeń i że sporo ludzi umiera z powodu wirusa, który zabija najczęściej słabe organizmy albo podatne genetycznie. To nie jest rozmowa o medycynie, to jest rozmowa o prawie, nie można czegoś ograniczać niezgodnie z przepisami prawa stanowionego w tym kraju. Strach grupy osób nie może być fundamentem narzucania przymusu innej grupie.

Na koniec, często też pojawia się w dyskusjach komentarz: „Przecież ograniczenia są w całym świecie” – a skąd to wiesz? Z mediów. Dlatego trzeba podkreślić, ograniczenia są, ale w różnym stopniu, a ich wprowadzanie w państwach demokratycznych odbywa się zgodnie z prawem tych państw. Przykładowo, jak premier Republiki Czeskiej wprowadza ograniczenia, to wpierw ogłasza Stan Wyjątkowy i idzie z nim do parlamentu, w tym czasie u nas Premier wprowadza prawo na konferencji prasowej. Kiedy Kanclerz RFN chce wprowadzić ograniczenia to musi do nich przekonać Premierów landów. Podobnie jest w USA, tam też prezydent narzuca obostrzenia na podstawie prawa federalnego, ale gubernatorzy na podstawie konstytucji danego stanu mogą je zignorować i tak ma to miejsce przykładowo w Teksasie, Luizjanie, czy Florydzie, w przeciwieństwie do Kalifornii, w której obostrzenia są bardzo rygorystyczne.

Kluczem do traktowania poważnie problemu przez obywateli jest traktowanie przez rząd poważnie obywateli. Mam świadomość, że Premier działa pod olbrzymią presją z wielu stron, ale skoro jest premierem to musi działać zgodnie z prawem, a mam wrażenie, że całe państwo działa zgodnie z maksymą Pani Pawłowicz, która kiedyś wychodząc z głosowania wypaliła do dziennikarzy, że ma świadomość głosowania za niekonstytucyjnymi rozwiązaniami, ale partyjne zobowiązania są ważniejsze.

Patrząc z większej perspektywy na wydarzenia ostatniego roku dochodzę do wniosku, że żyjemy w czasach, które będą miały istotny wpływ na przyszłość ustroju RP, ale też całego ogólnie rozumianego świata Zachodu.

Może większości z Was umknęło, ale w państwach powszechnie uznawanych za borykające się z problemem wolności, dziś tej wolności jest najwięcej. Social generuje pewną bańkę informacyjną, ale wysilcie się trochę i zerknijcie jak ostatni weekend spędzali mieszkańcy Serbii, albo Chin. Ogródki restauracji w Belgradzie są pełne, a wieczorem ludzie w Wuhan idą po treningu na siłowni do kin. Żeby jeszcze bardziej zburzyć wyobrażenia niektórych covidian oglądających za dużo Tv warto zauważyć, że kraj związkowy RFN Saara ma normalnie otwarte restauracje i bary, których ogródki w ostatnich ciepłych dniach pękały w szwach.

Kto z Was słyszał, że Serbia rozpoczęła komercyjne szczepienia obcokrajowców, bo proces szczepienia mają tak zaawansowany, że wiedzą już, iż ilość posiadanych szczepionek jest większa niż zainteresowanych szczepieniem obywateli? Jak to możliwe, że malutki kraj poradził sobie lepiej niż superpaństwo liczące 700 mln obywateli, Unia Europejska?

Po co o tym wspominam, bo na długą listę dotychczasowych konfliktów (biali/czarni, liberałowie/konserwatyści, lewica/prawica) w świecie Zachodu nałożą się kolejne może nawet bardziej istotne, w których podział nie idzie zgodnie z linią dotychczasowych. Dziś zwolennicy lewicy są często w Polsce najbardziej zagorzałymi zwolennikami ograniczania praw obywatelskich, jednocześnie kiedy słyszę libertariańskie hasła z ust ortodoksyjnie chrześcijańskich liderów Konfederacji to mój światopogląd wykonuje piruety, od których chce mi się wymiotować.

Jesteśmy bardzo młodą demokracją, chociaż lubimy chełpić się wspomnieniami Konstytucji 3 maja, żyjemy między 2 odwiecznymi żywiołami, które przez ostatnie wieki przeorały i zdominowały nas. Nasi rodzice podjęli decyzję zmiany sojuszy, my wkrótce będziemy musieli podjąć kolejne, o tym jak daleko posuwamy się w integracji europejskiej.

Z założenia nie oceniam negatywnie obecnego rządu, któremu przyszło sterować państwem w trudnych czasach, ale mimo że mam świadomość w jak urągający demokracji sposób została przyjęta obecna Konstytucja, to musimy mieć jakiś kanon podstawowych praw, który bez względu na tragizm sytuacji jest nienaruszalny. Tylko taka postawa da prawo szanowania w przyszłości obecnych zmian. Inaczej po zmianie rządzących opozycja odwróci mechanizm dalej generując konflikt, który nie powinien być budulcem naszego państwa, na tym konflikcie żerują nasi sąsiedzi. Spójrzmy w przeszłość i uczmy się z doświadczeń przodków.

Dla wielu moje słowa są zbyt górnolotne, ale takie małe sprawy, jak niekonstytucyjne rozporządzenia w czasach zagrożenia są, jak początek choroby onkologicznej, może jeszcze jesteśmy w stanie jej zapobiec, a może jest już za późno…

Comments


Commenting has been turned off.
bottom of page